Witajcie Czytelnicy/Czytelniczki!
Nazywam się Magda West i chciałabym wam opowiedzieć jak to się stało, że dziś Jezus Chrystus jest moim Zbawicielem, moją skałą, moją nadzieją i moim Przyjacielem. Naprawdę tak jest! Ale nie zawsze tak było...
Wychowałam się w tradycyjnej rodzinie katolickiej, gdzie” chadzało” się do kościoła. Z lekcji religii oraz od babci, uczyłam się, że jest Wszechmocny Bóg, który stworzył świat i człowieka. Bóg, który za dobre uczynki wpuszcza do nieba, za złe śle do piekła. Swoim dziecięcym sercem wierzyłam, że Bóg istnieje.
Katechetka na lekcji religii, przygotowujących nas do I Komunii Świętej, powiedziała, że modlitwa to rozmowa z Bogiem, i że oprócz wyuczonych modlitw powinniśmy modlić się do Niego swoimi słowami. Tak też robiłam. Przygotowując się do I komunii miałam za zadanie nauczyć się na pamięć 10 Przykazań. Przed pierwszą spowiedzią natomiast, mieliśmy zrobić sobie „rachunek sumienia” według tych 10 przykazań, czyli pomyśleć, które przekroczyliśmy. A ja będąc sumienną uczennicą, bardzo się do tego zadania domowego przyłożyłam. I tu zaczęło mi się coś nie zgadzać. W tym momencie, w mojej 8-letniej głowie „zapaliła się czerwona lampka”. Wersja katolicka 10-tego przykazania brzmi: „Ani żadnej rzeczy , która jego jest”. Zastanawiałam się wtedy, jak może ktoś przekroczyć to przykazanie, skoro tu nie ma żadnego nakazu???
Nazywam się Natalia Barszczyk, mam 19 lat i pochodzę z Wąbrzeźna. Urodziłam się i dorastałam w rodzinie rzymsko-katolickiej. Praktycznie co niedzielę byłam w kościele, czy to z rodzicami czy z dziadkami, ale jakoś sama nie garnęłam się do zagłębiania się w tradycję i czy faktycznie jest ona zgodna z Biblią. Chodziłam do kościoła i byłam katoliczką, ponieważ cała moja rodzina od początku wychowywana była w tej religii.
Jeszcze 3 lata temu nie myślałam o zbawieniu jako czymś ważnym, nie bardzo chciałam zagłębiać się w wiarę i w to co będzie ze mną po śmierci. Moje życie było dobre i wygodne, to co mówił kościół katolicki, czyli różne święta i obrządki nie były dla mnie jakimś problemem, traktowałam to jako część mojego życia, nie myśląc w tym wszystkim o zbawieniu duszy.
Strona 2 z 2